Dobry sprawdzian
Zawodnicy Olimpii na ćwierćfinale skończyli swoją przygodę z centralnym Pucharem Polski. W środę, na boisku w Sztumie ulegli oni drużynie GKS-u Przodkowo 0:4 (0:2). Do momentu utraty bramki, to miejscowi byli stroną przeważającą. Niestety po pierwszym golu inicjatywę przejęli goście, którzy dołożyli jeszcze trzy trafienia
W meczu z różnych względów zabrakło: Daniela Jasińskiego, Wojtka Pliszki, Maćka Pluty, Mateusza Tyla. Natomiast Sławek Korda i Jacek Roszkowski rozpoczęli zawody na ławce rezerwowych.
Olimpia: D. Parafiniuk (Więckowski 46) - Wasilewski (Marszałkowski 75), Maciej Pietrzyk, G. Pliszka Ż, Hadrysiak - Mateusz Pietrzyk, Blejwas Ż (Roszkowski 73), Kotowski, D. Pluta - Wilmański Ż, Podbereżny (Korda 46)
GKS: Bartosiewicz - Gawron (Hebda 63), Olszewski, Drutel, Bloch, Cirkowski, Śmigielski (Frankowski 56), Barzowski, Wrzask (Czeszewski 66), Dałek, Kozerkiewicz
Pierwsza bardzo groźna akcja miała miejsce już w 10 min. Mateusz Pietrzyk dośrodkował do Dawida Pluty, a ten odegrał Patrykowi Kotowskiemu. Strzał tego ostatniego przypadkowo trafił do Wojtka Wilmańskiego, który z najbliższej odległości uderzył niestety obok słupka.
Po chwili 'Koko' spróbował z dystansu, ale na posterunku był Mateusz Bartosiewicz. W 18 min. śladami starszego kolegi poszedł Mateusz Pietrzyk, lecz przestrzelił.
Przyjezdni odpowiedzieli w 25 min. od razu golem. Przyznać trzeba, że bramka ta nie powinna być uznana, gdyż strzelec znajdował się na kilkumetrowym ofsajdzie. Pozycji spalonej nie zauważył jednak bardzo słabo dysponowany arbiter boczny i Kacper Wrzask, mając dużo miejsca i czasu, będąc nieatakowanym ze spokojem strzelił do bramki. Trafienie to ewidentnie podcięło skrzydła dobrze do tej pory grających olimpijczyków.
W 35 min. z rzutu wolnego z dobrych trzydziestu metrów przymierzył Paweł Drutel. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce.
W samej końcówce pierwszej odsłony Wojtek Wilmański dośrodkował z lewej flanki, piłkę zdołał 'musnąć' jeszcze Dawid Pluta i ponownie przytomny był golkiper Przodkowa.
Druga połowa, podobnie jak i pierwsza zaczęła się od idealnej sytuacji Wilmańskiego. Po małym zamieszaniu, 'Koko' był już oko w oko z bramkarzem, który w ostatniej chwili instynktownie obronił uderzenie nogą. Piłka trafiła jeszcze do Sławka Kordy, którego strzał przewrotką znalazł się w rękach Bartosiewicza.
Goście kolejny raz odpowiedzieli golem. Mateusz Kozerkiewicz dostał dobre podanie i wyszedł 'sam na sam' z Więckowskim, ze stoickim spokojem podwyższając. Była to 61 minuta gry. 0:3.
Cztery minuty później Radek Więckowski był górą w pojedynku z Wrzaskiem.
W 74 min. oglądaliśmy trójkową akcję Hadrysiak-Korda-Wilmański. Strzał tego ostatniego przeszedł nad poprzeczką. Po chwili z 18 metrów spróbował Mateusz Pietrzyk, lecz dobrze ustawiony był Bartosiewicz.
GKS wynik zawodów ustalił po rzucie karnym (faul Grzegorza Pliszki na Konradzie Czeszewskim). Pewnym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Bartosz Olszewski - 85 min.
Przodkowo zasłużenie odniosło zwycięstwo. Rywale mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, także lepiej i szybciej ją 'operowali'. Mimo tak wyraźnej przegranej, grająca młodym składem Olimpia zaprezentowała się całkiem nieźle na tle czołowego czwartoligowca, stwarzając sobie kilka dogodnych sytuacji.
W meczu z różnych względów zabrakło: Daniela Jasińskiego, Wojtka Pliszki, Maćka Pluty, Mateusza Tyla. Natomiast Sławek Korda i Jacek Roszkowski rozpoczęli zawody na ławce rezerwowych.
Olimpia: D. Parafiniuk (Więckowski 46) - Wasilewski (Marszałkowski 75), Maciej Pietrzyk, G. Pliszka Ż, Hadrysiak - Mateusz Pietrzyk, Blejwas Ż (Roszkowski 73), Kotowski, D. Pluta - Wilmański Ż, Podbereżny (Korda 46)
GKS: Bartosiewicz - Gawron (Hebda 63), Olszewski, Drutel, Bloch, Cirkowski, Śmigielski (Frankowski 56), Barzowski, Wrzask (Czeszewski 66), Dałek, Kozerkiewicz
Pierwsza bardzo groźna akcja miała miejsce już w 10 min. Mateusz Pietrzyk dośrodkował do Dawida Pluty, a ten odegrał Patrykowi Kotowskiemu. Strzał tego ostatniego przypadkowo trafił do Wojtka Wilmańskiego, który z najbliższej odległości uderzył niestety obok słupka.
Po chwili 'Koko' spróbował z dystansu, ale na posterunku był Mateusz Bartosiewicz. W 18 min. śladami starszego kolegi poszedł Mateusz Pietrzyk, lecz przestrzelił.
Przyjezdni odpowiedzieli w 25 min. od razu golem. Przyznać trzeba, że bramka ta nie powinna być uznana, gdyż strzelec znajdował się na kilkumetrowym ofsajdzie. Pozycji spalonej nie zauważył jednak bardzo słabo dysponowany arbiter boczny i Kacper Wrzask, mając dużo miejsca i czasu, będąc nieatakowanym ze spokojem strzelił do bramki. Trafienie to ewidentnie podcięło skrzydła dobrze do tej pory grających olimpijczyków.
W 35 min. z rzutu wolnego z dobrych trzydziestu metrów przymierzył Paweł Drutel. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce.
W samej końcówce pierwszej odsłony Wojtek Wilmański dośrodkował z lewej flanki, piłkę zdołał 'musnąć' jeszcze Dawid Pluta i ponownie przytomny był golkiper Przodkowa.
Druga połowa, podobnie jak i pierwsza zaczęła się od idealnej sytuacji Wilmańskiego. Po małym zamieszaniu, 'Koko' był już oko w oko z bramkarzem, który w ostatniej chwili instynktownie obronił uderzenie nogą. Piłka trafiła jeszcze do Sławka Kordy, którego strzał przewrotką znalazł się w rękach Bartosiewicza.
Goście kolejny raz odpowiedzieli golem. Mateusz Kozerkiewicz dostał dobre podanie i wyszedł 'sam na sam' z Więckowskim, ze stoickim spokojem podwyższając. Była to 61 minuta gry. 0:3.
Cztery minuty później Radek Więckowski był górą w pojedynku z Wrzaskiem.
W 74 min. oglądaliśmy trójkową akcję Hadrysiak-Korda-Wilmański. Strzał tego ostatniego przeszedł nad poprzeczką. Po chwili z 18 metrów spróbował Mateusz Pietrzyk, lecz dobrze ustawiony był Bartosiewicz.
GKS wynik zawodów ustalił po rzucie karnym (faul Grzegorza Pliszki na Konradzie Czeszewskim). Pewnym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Bartosz Olszewski - 85 min.
Przodkowo zasłużenie odniosło zwycięstwo. Rywale mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, także lepiej i szybciej ją 'operowali'. Mimo tak wyraźnej przegranej, grająca młodym składem Olimpia zaprezentowała się całkiem nieźle na tle czołowego czwartoligowca, stwarzając sobie kilka dogodnych sytuacji.