Lepszy rydz niż nic
Jedno 'oczko' ze spotkania wyjazdowego przywieźli piłkarze sztumskiej Olimpii. W Garczegorzach zremisowaliśmy z miejscowymi Aniołami 1:1 (1:1). Po spotkaniu tym można mieć mieszane uczucia. Z jednej strony trzeba się cieszyć, że udało się wrócić z odległego wyjazdu z jakąkolwiek zdobyczą punktową. Tym bardziej, że w niedzielę z różnych powodów zabrakło, aż siedmiu piłkarzy...
Z drugiej zaś pozostaje mały niedosyt, gdyż stworzyliśmy sobie więcej klarownych okazji niż gospodarze.
ANIOŁY: Oleszkiewicz - Pędowski Ż, Żółć, Drzazgowski, Łapigrowski, Maszota Ż, Stefański Ż (Świtała 83), Choszcz, F. Mielewczyk Ż(Kisielewski 46 (A. Mielewczyk 68)), Staszczuk, Smolarek (Trawiński 90+2)
OLIMPIA: Więckowski - Neumann, Korda, Roszkowski, Hadrysiak - Olszewski (Maciąg 58), Maciej Pietrzyk, Jasiński, Kotowski, Mateusz Pietrzyk - Wilmański
Bramki: 1:0 Smolarek (29), 1:1 Mateusz Pietrzyk (44)
Mateusz Tyl, Wojtek Pliszka, Maciek Pluta, Jakub Wasilewski, Filip Blejwas, Patryk Marszałkowski oraz Mateusz Głowacki o tych nieobecnych mowa powyżej. Na ławce rezerwowych znalazło się zaledwie czterech graczy (w tym bramkarz i dwóch obrońców). Szansę debiutu na czwartoligowym boisku otrzymał Radek Więckowski i trzeba przyznać, iż spisał się całkiem nieźle. W 80 min. uratował nam remis, broniąc uderzenie zmierzające pod poprzeczkę.
Zawody rozpoczęliśmy od rzutów wolnych. Zarówno strzały Wojtka Wilmańskiego (5 min.), jak i Arka Hadrysiaka (20') były celne, ale zbyt lekkie by zaskoczyć golkipera.
Anioły swoją pierwszą groźniejszą akcję przeprowadziły w 29 min. i od razu cieszyły się z prowadzenia. Z prowadzenie, które nie było do końca słuszne, gdyż przy akcji bramkowej faulowany był Jacek Roszkowski, co uniemożliwiło mu interwencję. Piłka ostatecznie trafiła do Grzegorza Smolarka, który głową skierował ją do pustej siatki.
Sztumianie odpowiedzieli po pięciu minutach, a do pełni szczęścia zabrakło niewiele - po uderzeniu Sławka Kordy, futbolówkę z linii bramkowej wybił defensor (dośrodkowywał Wilmański, z rzutu rożnego).
W 42 min. oglądaliśmy próbę Patryka Kotowskiego, którą bramkarz sparował na korner.
Niecałe 120 sekund później udało się zdobyć gola do szatni. Wojciech Wilmański zagrał na lewą flankę do Mateusza Pietrzyka. 'Grucha' zszedł do środka pola karnego, po drodze mijając z łatwością dwóch rywali i plasowanym strzałem wyrównał.
Już na początku drugiej odsłony mogliśmy a nawet powinniśmy prowadzić 1-2. Tym razem Pietrzyk wcielił się w rolę podającego, a akcję kończył 'Koko'. Niestety nasz najstarszy napastnik fatalnie skiksował nie trafiając nawet w światło bramki. (48 min.)
Nie mamy jednak wątpliwości, że w kiksie tym 'pomógł' fatalny stan murawy - futbolówka skoczyła Wojtkowi, gdy ten składał się do strzału i dlatego nieczysto w nią uderzył.
W 73 min. Marcin Staszczuk obił zewnętrzną stronę słupka, oddając strzał zza pola karnego. Chwilę później świetną interwencją popisał się Radek Więckowski, wybijając w ostatniej chwili piłkę zmierzającą pod poprzeczkę (80').
Tuż przed końcem spotkania, gola zdobyć mógł Daniel Jasiński, ale obrońca gospodarzy ponownie był dobrze ustawiony na linii bramkowej.
Anioły stworzyły w drugiej połowie jedną groźną sytuację (ta z 80 min.), Olimpia także jedną (ta z 48'). Miejscowi często dośrodkowywali w pole karne, ale wszystko skutecznie wybijali nasi obrońcy. Mieli przewagę w posiadaniu piłki, my natomiast byliśmy groźniejsi po stałych fragmentach gry (tak jak pisaliśmy dwa razy wybijana piłka z linii), dlatego remis wydaje się sprawiedliwym rezultatem.
Z drugiej zaś pozostaje mały niedosyt, gdyż stworzyliśmy sobie więcej klarownych okazji niż gospodarze.
ANIOŁY: Oleszkiewicz - Pędowski Ż, Żółć, Drzazgowski, Łapigrowski, Maszota Ż, Stefański Ż (Świtała 83), Choszcz, F. Mielewczyk Ż(Kisielewski 46 (A. Mielewczyk 68)), Staszczuk, Smolarek (Trawiński 90+2)
OLIMPIA: Więckowski - Neumann, Korda, Roszkowski, Hadrysiak - Olszewski (Maciąg 58), Maciej Pietrzyk, Jasiński, Kotowski, Mateusz Pietrzyk - Wilmański
Bramki: 1:0 Smolarek (29), 1:1 Mateusz Pietrzyk (44)
Mateusz Tyl, Wojtek Pliszka, Maciek Pluta, Jakub Wasilewski, Filip Blejwas, Patryk Marszałkowski oraz Mateusz Głowacki o tych nieobecnych mowa powyżej. Na ławce rezerwowych znalazło się zaledwie czterech graczy (w tym bramkarz i dwóch obrońców). Szansę debiutu na czwartoligowym boisku otrzymał Radek Więckowski i trzeba przyznać, iż spisał się całkiem nieźle. W 80 min. uratował nam remis, broniąc uderzenie zmierzające pod poprzeczkę.
Zawody rozpoczęliśmy od rzutów wolnych. Zarówno strzały Wojtka Wilmańskiego (5 min.), jak i Arka Hadrysiaka (20') były celne, ale zbyt lekkie by zaskoczyć golkipera.
Anioły swoją pierwszą groźniejszą akcję przeprowadziły w 29 min. i od razu cieszyły się z prowadzenia. Z prowadzenie, które nie było do końca słuszne, gdyż przy akcji bramkowej faulowany był Jacek Roszkowski, co uniemożliwiło mu interwencję. Piłka ostatecznie trafiła do Grzegorza Smolarka, który głową skierował ją do pustej siatki.
Sztumianie odpowiedzieli po pięciu minutach, a do pełni szczęścia zabrakło niewiele - po uderzeniu Sławka Kordy, futbolówkę z linii bramkowej wybił defensor (dośrodkowywał Wilmański, z rzutu rożnego).
W 42 min. oglądaliśmy próbę Patryka Kotowskiego, którą bramkarz sparował na korner.
Niecałe 120 sekund później udało się zdobyć gola do szatni. Wojciech Wilmański zagrał na lewą flankę do Mateusza Pietrzyka. 'Grucha' zszedł do środka pola karnego, po drodze mijając z łatwością dwóch rywali i plasowanym strzałem wyrównał.
Już na początku drugiej odsłony mogliśmy a nawet powinniśmy prowadzić 1-2. Tym razem Pietrzyk wcielił się w rolę podającego, a akcję kończył 'Koko'. Niestety nasz najstarszy napastnik fatalnie skiksował nie trafiając nawet w światło bramki. (48 min.)
Nie mamy jednak wątpliwości, że w kiksie tym 'pomógł' fatalny stan murawy - futbolówka skoczyła Wojtkowi, gdy ten składał się do strzału i dlatego nieczysto w nią uderzył.
W 73 min. Marcin Staszczuk obił zewnętrzną stronę słupka, oddając strzał zza pola karnego. Chwilę później świetną interwencją popisał się Radek Więckowski, wybijając w ostatniej chwili piłkę zmierzającą pod poprzeczkę (80').
Tuż przed końcem spotkania, gola zdobyć mógł Daniel Jasiński, ale obrońca gospodarzy ponownie był dobrze ustawiony na linii bramkowej.
Anioły stworzyły w drugiej połowie jedną groźną sytuację (ta z 80 min.), Olimpia także jedną (ta z 48'). Miejscowi często dośrodkowywali w pole karne, ale wszystko skutecznie wybijali nasi obrońcy. Mieli przewagę w posiadaniu piłki, my natomiast byliśmy groźniejsi po stałych fragmentach gry (tak jak pisaliśmy dwa razy wybijana piłka z linii), dlatego remis wydaje się sprawiedliwym rezultatem.