Złoty Kempes
Olimpia na to spotkanie stawiła się z zaledwie 12 zawodnikami, bez rezerwowego bramkarza. Dodatkowo zagrali piłkarze, którzy zmagali się z chorobą - Grześ Pliszka i Kacper Maciąg.
Już w 5 minucie było groźnie pod bramką gospodarzy. Po wrzutce Wojtka Pliszki niepewnie interweniował bramkarz Czarnych, wypuszczając futbolówkę. Do piłki wystartował Maciek Pluta, ale przegrał walkę z silniejszymi obrońcami. Czarni odpowiedzili w 17 minucie. Po prostopadłym podaniu Sztuki, niemal sam na sam ze Świderskim był Kościan. Piłkarz Czarnych pogubił się jednak z piłką, gdy sztumski bramkarz wyszedł z interwencją. Złe wykonanie zaprezentował również 4 minuty później Wegner. Zamiast lobować wysuniętego 'Świdra' posłał piłkę obok bramki.
Sztumianie wielokrotnie znajdowali się pod bramką Czarnych, jednak nic poważnego z tego nie wynikało. Dobre wrzutki serwowali kolegom Honory, Pliszka i Kępka. Za każdym razem brakowało nam opanowania piłki i dobrego ustawienia. Futbolówka często odskakiwała, albo przelatywała o centymetry od naszych piłkarzy. Groźnie uderzali m. in. Wojtek Wilmański (po rykoszecie tuż nad poprzeczką) i Wojtek Pliszka (w boczną siatkę).
Czarni jeszcze dwa razy namieszali w naszym polu karnym. Najpierw oko w oko ze Świderskim był Wegner, ale strzelił wprost ręce naszego bramkarza. Potem po płaskim podaniu Kościana, Wegnerowi zabrakło nogi do wykończenia akcji.
W drugiej połowie Czarni nie stworzyli groźniejszych sytuacji. Większość ich dośrodkowań, czy prób strzałów lądowała w rękach Tadka Świderskiego. Kilka razy reklamowali w polu karnym zagranie ręką czy rzekomy faul, jednak sędzie pozostawał niezwzruszony. Sztumianie natomiast poważniej przycisnęli dopiero w końcówce spotkania. Po dośrodkowaniu Honorego, piłkę Wilmańskiemu wystawił Pliszka. 'Koko' huknął bez namysłu, ale dobrą interwencją popisał się Handel. Dobijać próbował jeszcze Marcin Honory, ale źle trafił w futbolówkę.
Gdy wszyscy już myśleli o podziale punktów, sędzia odgwizdał rzut wolny dla Olimpii, w prawym sektorze boiska. Do jego wykonania podszedł Wojtek Wilmański. Idealnie wrzucił na głowę Maćka Kepki, który umieścił futbolówkę pod poprzeczką. Radość sztumian była niezmierna, a gospodarze nie ukrywali ogarniającej ich złości.
Już w 5 minucie było groźnie pod bramką gospodarzy. Po wrzutce Wojtka Pliszki niepewnie interweniował bramkarz Czarnych, wypuszczając futbolówkę. Do piłki wystartował Maciek Pluta, ale przegrał walkę z silniejszymi obrońcami. Czarni odpowiedzili w 17 minucie. Po prostopadłym podaniu Sztuki, niemal sam na sam ze Świderskim był Kościan. Piłkarz Czarnych pogubił się jednak z piłką, gdy sztumski bramkarz wyszedł z interwencją. Złe wykonanie zaprezentował również 4 minuty później Wegner. Zamiast lobować wysuniętego 'Świdra' posłał piłkę obok bramki.
Sztumianie wielokrotnie znajdowali się pod bramką Czarnych, jednak nic poważnego z tego nie wynikało. Dobre wrzutki serwowali kolegom Honory, Pliszka i Kępka. Za każdym razem brakowało nam opanowania piłki i dobrego ustawienia. Futbolówka często odskakiwała, albo przelatywała o centymetry od naszych piłkarzy. Groźnie uderzali m. in. Wojtek Wilmański (po rykoszecie tuż nad poprzeczką) i Wojtek Pliszka (w boczną siatkę).
Czarni jeszcze dwa razy namieszali w naszym polu karnym. Najpierw oko w oko ze Świderskim był Wegner, ale strzelił wprost ręce naszego bramkarza. Potem po płaskim podaniu Kościana, Wegnerowi zabrakło nogi do wykończenia akcji.
W drugiej połowie Czarni nie stworzyli groźniejszych sytuacji. Większość ich dośrodkowań, czy prób strzałów lądowała w rękach Tadka Świderskiego. Kilka razy reklamowali w polu karnym zagranie ręką czy rzekomy faul, jednak sędzie pozostawał niezwzruszony. Sztumianie natomiast poważniej przycisnęli dopiero w końcówce spotkania. Po dośrodkowaniu Honorego, piłkę Wilmańskiemu wystawił Pliszka. 'Koko' huknął bez namysłu, ale dobrą interwencją popisał się Handel. Dobijać próbował jeszcze Marcin Honory, ale źle trafił w futbolówkę.
Gdy wszyscy już myśleli o podziale punktów, sędzia odgwizdał rzut wolny dla Olimpii, w prawym sektorze boiska. Do jego wykonania podszedł Wojtek Wilmański. Idealnie wrzucił na głowę Maćka Kepki, który umieścił futbolówkę pod poprzeczką. Radość sztumian była niezmierna, a gospodarze nie ukrywali ogarniającej ich złości.