'Koko' ratuje remis
Olimpia - Lechia II 1:1 (0:1)
(Wilmański 72 - Szuprytowski 22)
Olimpia: Kopka - Hadrysiak A., Pliszka G., Hadrysiak M. Ż, Pliszka W. Ż, Pluta D., Zyska, Korda, Olszewski, Kotowski P. (61, Wilmański), Kotowski Ł. (78, Pluta M.)
Lechia II: Małkowski - Kowalkowski, Gładczuk, Prusaczyk, Sterczewski, Stępień, Łuczuk (74, Żmijewski), Popielarz (85, Kalkowski), Zejglic (79, Andrychowski), Szuprytowski Ż, Wiśniewski (63, Duda)
Zdjęcia z meczu
Mecz został uczczony minutą ciszy z powodu nagłej śmierci syna jednej z ikon sztumskiego futbolu - Klemensa Saatza. Żółte kartki jakie otrzymali Wojtek Pliszka oraz Michał Hadrysiak były dziewiątymi w tym sezonie. Kolejny żółty kartonik będzie dla nich oznaczał pauzę aż w dwóch spotkaniach.
Olimpia w pierwszych dziesięciu minutach odważnie dała się we znaki gdańszczanom. Najpierw z ponad 20 metrów nad poprzeczką strzelał Wojtek Zyska. Chwilę później uderzył Dawid Pluta, ale piłka mimo mylącego rykoszetu nie sprawiła Małkowskiemu żadnego problemu. W 10 minucie natomiast sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Łukasz Kotowski, jednak musiał uznać jego wyższość. W 12 minucie groźnie było pod bramką Michała Kopki. W okolicach pola karnego doszło do wymiany podań między Damianem Szuprytowskim a Jakubem Popielarzem. W końcowej fazie akcji, na 5 metrze ten ostatni nie zdołał opanować futbolówki.
W 22 minucie Lechia objęła prowadzenie, przy udziale wyżej wymienionych dwóch zawodników. Jakub Popielarz zagrał wzdłuż pola karnego, a osamotnionemu Szuprytowskiemu pozostało jedynie wbić piłkę do pustej bramki. Sztumianie nie dawali za wygraną i w 32 minucie ponownie sam przed 'Cebulem' znalazł się starszy z braci Kotowskich. Niestety Małkowski ponownie skutecznie interweniował. 5 minut później 'Kukis' starał się zaskoczyć Lechię strzałem z ostrego kąta, lecz piłka minimalnie przeszła nad poprzeczką. W 42 minucie obok słupka główkował jeszcze Grzesiek Pliszka, po dośrodkowaniu Arka Hadrysiaka. Ze strony Lechii w tej połowie warto jeszcze odnotować potężnie uderzenie z 30 metrów Radosława Stępnia, z którymi Michał Kopka nie miał problemu.
W 51 minucie po wrzutce z wolnego Arka Hadrysiaka, Sebastian Małkowski wybił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Sławek Korda i bez namysłu przymierzył. Niestety z linii bramkowej futbolówkę wybił jeden z graczy przyjezdnych. Jeszcze lepszą okazję miał Sławek w 62 minucie. Łukasz Olszewski popędził ku linii końcowej boiska. Zwiódł obrońcę i wystawił piłkę jak na tacy Kordzie. Sławek uderzył nieczysto (piszczelem) i futbolówka przeleciała tylko obok słupka. W 72 minucie sztumianie w końcu doprowadzili do remisu za sprawą Wojtka Wilmańskiego, który pojawił się na boisku 10 minut wcześniej. 'Koko' zagrywał piłkę w pole karne. Nienaciskany przez naszych graczy Sebastian Małkowski szykował się na pewny chwyt. Ku zdumieniu jednak wszystkich obecnych na meczu, futbolówka przeszła obok niego i wpadła do siatki. W tej sytuacji ogromną rolę odegrało słońce, które oślepiło 'Cebula'.
Końcówka była nerwowa, gdyż obie strony chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Klarownych okazji z tego jednak nie było. Zaznaczyć można jedynie główkę Adama Dudy po dośrodkowaniu Macieja Kalkowskiego, ale piłka nie trafiła nawet w bramkę.
(Wilmański 72 - Szuprytowski 22)
Olimpia: Kopka - Hadrysiak A., Pliszka G., Hadrysiak M. Ż, Pliszka W. Ż, Pluta D., Zyska, Korda, Olszewski, Kotowski P. (61, Wilmański), Kotowski Ł. (78, Pluta M.)
Lechia II: Małkowski - Kowalkowski, Gładczuk, Prusaczyk, Sterczewski, Stępień, Łuczuk (74, Żmijewski), Popielarz (85, Kalkowski), Zejglic (79, Andrychowski), Szuprytowski Ż, Wiśniewski (63, Duda)
Zdjęcia z meczu
Mecz został uczczony minutą ciszy z powodu nagłej śmierci syna jednej z ikon sztumskiego futbolu - Klemensa Saatza. Żółte kartki jakie otrzymali Wojtek Pliszka oraz Michał Hadrysiak były dziewiątymi w tym sezonie. Kolejny żółty kartonik będzie dla nich oznaczał pauzę aż w dwóch spotkaniach.
Olimpia w pierwszych dziesięciu minutach odważnie dała się we znaki gdańszczanom. Najpierw z ponad 20 metrów nad poprzeczką strzelał Wojtek Zyska. Chwilę później uderzył Dawid Pluta, ale piłka mimo mylącego rykoszetu nie sprawiła Małkowskiemu żadnego problemu. W 10 minucie natomiast sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Łukasz Kotowski, jednak musiał uznać jego wyższość. W 12 minucie groźnie było pod bramką Michała Kopki. W okolicach pola karnego doszło do wymiany podań między Damianem Szuprytowskim a Jakubem Popielarzem. W końcowej fazie akcji, na 5 metrze ten ostatni nie zdołał opanować futbolówki.
W 22 minucie Lechia objęła prowadzenie, przy udziale wyżej wymienionych dwóch zawodników. Jakub Popielarz zagrał wzdłuż pola karnego, a osamotnionemu Szuprytowskiemu pozostało jedynie wbić piłkę do pustej bramki. Sztumianie nie dawali za wygraną i w 32 minucie ponownie sam przed 'Cebulem' znalazł się starszy z braci Kotowskich. Niestety Małkowski ponownie skutecznie interweniował. 5 minut później 'Kukis' starał się zaskoczyć Lechię strzałem z ostrego kąta, lecz piłka minimalnie przeszła nad poprzeczką. W 42 minucie obok słupka główkował jeszcze Grzesiek Pliszka, po dośrodkowaniu Arka Hadrysiaka. Ze strony Lechii w tej połowie warto jeszcze odnotować potężnie uderzenie z 30 metrów Radosława Stępnia, z którymi Michał Kopka nie miał problemu.
W 51 minucie po wrzutce z wolnego Arka Hadrysiaka, Sebastian Małkowski wybił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Sławek Korda i bez namysłu przymierzył. Niestety z linii bramkowej futbolówkę wybił jeden z graczy przyjezdnych. Jeszcze lepszą okazję miał Sławek w 62 minucie. Łukasz Olszewski popędził ku linii końcowej boiska. Zwiódł obrońcę i wystawił piłkę jak na tacy Kordzie. Sławek uderzył nieczysto (piszczelem) i futbolówka przeleciała tylko obok słupka. W 72 minucie sztumianie w końcu doprowadzili do remisu za sprawą Wojtka Wilmańskiego, który pojawił się na boisku 10 minut wcześniej. 'Koko' zagrywał piłkę w pole karne. Nienaciskany przez naszych graczy Sebastian Małkowski szykował się na pewny chwyt. Ku zdumieniu jednak wszystkich obecnych na meczu, futbolówka przeszła obok niego i wpadła do siatki. W tej sytuacji ogromną rolę odegrało słońce, które oślepiło 'Cebula'.
Końcówka była nerwowa, gdyż obie strony chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Klarownych okazji z tego jednak nie było. Zaznaczyć można jedynie główkę Adama Dudy po dośrodkowaniu Macieja Kalkowskiego, ale piłka nie trafiła nawet w bramkę.