Wrócili z dalekiej podróży
Olimpia Sztum, przed własną publicznością, podzieliła się w sobotę punktami z malborską Pomezanią - 2:2.. Sztumscy piłkarze powoli przyzwyczajają nas do dostarczania wielu emocji w meczach derbowych. Po fantastycznym finiszu z Powiślem (przed dwoma tygodniami), olimpijczycy wczoraj potrafili doprowadzić do remisu, mimo że goście po pół godzinie gry prowadzili 0:2. Możemy być zadowoleni z tego wyniku (chociaż były okazje, aby rozstrzygnąć zawody na swoją korzyść), gdyż to przyjezdnym była bardziej potrzebna pełna pula punktów.
Na boisku mieliśmy okazję oglądać kilku naszych, byłych graczy: Piotra Wilka, Łukasza Statkiewicza, Krzysztofa Kornackiego oraz Adama Cicherskiego. Ten ostatni występu nie zaliczy do udanych, ponieważ miał udział przy obu trafieniach dla gospodarzy.
Pierwszy strzał w spotkaniu oddał Łukasz Olszewski, lecz golkiper Pomezanii nie miał problemów z obroną. Odpowiedź oglądaliśmy w 19 minucie. Daniel Mioduński przymierzył silnie, ale niecelnie z ostrego kąta. W 23 min. goście zdobyli pierwszego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Piotr Wilk, a niepewne zachowanie Dębowskiego wykorzystał Mateusz Feretycki, uderzając do pustej bramki. Trzy minuty później Wilk szukał swojej szansy z rzutu wolnego - dobrą interwencją popisał się jednak Bartek Dębowski. Pomezania dalej atakowała i w 29 min. podwyższyła. Ze stałego fragmentu gry strzelał Michał Krawczyk, a piłka przeszła przez całe pole karne i ugrzęzła w siatce. Chwilę później mogliśmy zaliczyć trafienie kontaktowe. Łukasz Olszewski poradził sobie z trzema rywalami, po czym znalazł się 'oko w oko' z Matłoką i ten pojedynek przegrał.
W 53 min. dobrze z 'rogu' dośrodkował Arek Hadrysiak. Silnie bita futbolówka przeszła przez całe pole bramkowe - aż się prosiło o skuteczne zakończenie tej akcji (najbliżej szczęścia był Grzesiek Pliszka). Po dwóch minutach wrzucał Łukasz Kotowski, a uderzenie głową Wojtka Wilmańskiego wybronił Przemek Matłoka. Olimpia atakowała, ale to przyjezdni mieli piłkę meczową. Piotr Wilk z bliskiej ogległości trafił w poprzeczkę, a dobitkę do pustej bramki Przemysława Kolora, zdążył złapać powracający przed swoją 'świątynie' Dębowski. Następnie oglądaliśmy niecelne próby Maćka Pluty i aktywnego Wilka. W 72 min. wychodziliśmy na czystą pozycję z przewagą zawodnika. Aż się prosiło aby Łukasz Olszewski podał do Wilmańskiego, który pewnie dopełniłby tylko formalności. Niestety 'Korek' stracił futbolówkę na rzecz dryblingu.
W końcu w 78 min. doczekaliśmy się gola. Siódmą asystą popisał się 'Koko' (wrzutka z wolnego), a Grzesiek Pliszka strzelił tak jak najlepiej potrafi, czyli głową, wygrywając pojedynek z Adamem Cicherskim. Nie minęło kilka sekund a 'Siwy' mógł doprowadzić do remisu (na ok. trzecim metrze minął się z piłką). Co się odwlecze to nie uciecze - i tak w 81 min. mieliśmy dwa do dwóch. Na uderzenie zdecydował się Łukasz Kotowski. Kierunek lotu futbolówki zmienił pechowiec Cicherski i Matłoka był bezradny.
Biało-niebiescy chcieli pokusić się o 3 'oczka'. Na przeszkodzie stawał jednak dobrze dysponowany 'Mati'. Najpierw obronił strzał ponownie Łukasza Kotowskiego, a później popisał się piękną robinsonadą po uderzeniu głową Grześka Pliszki (piłka zmierzała w samo okienko bramki).
Pierwsza odsłona należała zdecydowanie do Pomezanii, druga natomiast także zdecydowanie, ale do Olimpii. Możemy, więc uznać że remis sprawiedliwy. Warto dodać jeszcze parę słów o pracy sędziego, który tego dnia był bardzo pobłażliwy. Michał Krawczyk notorycznie starał się o kartkę, mając na swoim koncie już żółtko. Takowej jednak nie zobaczył. Natomiast Piotr Wilk po ostrym faulu w drugiej części od razu powinien wylecieć z boiska.,.
Cieszymy się, że Olimpia ponownie pokazała charakter. Oby tak dalej.
Na boisku mieliśmy okazję oglądać kilku naszych, byłych graczy: Piotra Wilka, Łukasza Statkiewicza, Krzysztofa Kornackiego oraz Adama Cicherskiego. Ten ostatni występu nie zaliczy do udanych, ponieważ miał udział przy obu trafieniach dla gospodarzy.
Pierwszy strzał w spotkaniu oddał Łukasz Olszewski, lecz golkiper Pomezanii nie miał problemów z obroną. Odpowiedź oglądaliśmy w 19 minucie. Daniel Mioduński przymierzył silnie, ale niecelnie z ostrego kąta. W 23 min. goście zdobyli pierwszego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Piotr Wilk, a niepewne zachowanie Dębowskiego wykorzystał Mateusz Feretycki, uderzając do pustej bramki. Trzy minuty później Wilk szukał swojej szansy z rzutu wolnego - dobrą interwencją popisał się jednak Bartek Dębowski. Pomezania dalej atakowała i w 29 min. podwyższyła. Ze stałego fragmentu gry strzelał Michał Krawczyk, a piłka przeszła przez całe pole karne i ugrzęzła w siatce. Chwilę później mogliśmy zaliczyć trafienie kontaktowe. Łukasz Olszewski poradził sobie z trzema rywalami, po czym znalazł się 'oko w oko' z Matłoką i ten pojedynek przegrał.
W 53 min. dobrze z 'rogu' dośrodkował Arek Hadrysiak. Silnie bita futbolówka przeszła przez całe pole bramkowe - aż się prosiło o skuteczne zakończenie tej akcji (najbliżej szczęścia był Grzesiek Pliszka). Po dwóch minutach wrzucał Łukasz Kotowski, a uderzenie głową Wojtka Wilmańskiego wybronił Przemek Matłoka. Olimpia atakowała, ale to przyjezdni mieli piłkę meczową. Piotr Wilk z bliskiej ogległości trafił w poprzeczkę, a dobitkę do pustej bramki Przemysława Kolora, zdążył złapać powracający przed swoją 'świątynie' Dębowski. Następnie oglądaliśmy niecelne próby Maćka Pluty i aktywnego Wilka. W 72 min. wychodziliśmy na czystą pozycję z przewagą zawodnika. Aż się prosiło aby Łukasz Olszewski podał do Wilmańskiego, który pewnie dopełniłby tylko formalności. Niestety 'Korek' stracił futbolówkę na rzecz dryblingu.
W końcu w 78 min. doczekaliśmy się gola. Siódmą asystą popisał się 'Koko' (wrzutka z wolnego), a Grzesiek Pliszka strzelił tak jak najlepiej potrafi, czyli głową, wygrywając pojedynek z Adamem Cicherskim. Nie minęło kilka sekund a 'Siwy' mógł doprowadzić do remisu (na ok. trzecim metrze minął się z piłką). Co się odwlecze to nie uciecze - i tak w 81 min. mieliśmy dwa do dwóch. Na uderzenie zdecydował się Łukasz Kotowski. Kierunek lotu futbolówki zmienił pechowiec Cicherski i Matłoka był bezradny.
Biało-niebiescy chcieli pokusić się o 3 'oczka'. Na przeszkodzie stawał jednak dobrze dysponowany 'Mati'. Najpierw obronił strzał ponownie Łukasza Kotowskiego, a później popisał się piękną robinsonadą po uderzeniu głową Grześka Pliszki (piłka zmierzała w samo okienko bramki).
Pierwsza odsłona należała zdecydowanie do Pomezanii, druga natomiast także zdecydowanie, ale do Olimpii. Możemy, więc uznać że remis sprawiedliwy. Warto dodać jeszcze parę słów o pracy sędziego, który tego dnia był bardzo pobłażliwy. Michał Krawczyk notorycznie starał się o kartkę, mając na swoim koncie już żółtko. Takowej jednak nie zobaczył. Natomiast Piotr Wilk po ostrym faulu w drugiej części od razu powinien wylecieć z boiska.,.
Cieszymy się, że Olimpia ponownie pokazała charakter. Oby tak dalej.