Koral zdeklasował sztumską drużynę
Olimpia Sztum - Koral Dębnica 1:6 (0:3)
(Zyska 54-k. - Wirkus 1, 23, 33, 63, Piesik 53, Grzebel 69)
Olimpia: Dębowski - Pluta D., Hadrysiak A. Ż, Zyska CZ /85 min/, Pliszka W., Kotowski P. Ż, Pluta M. (75, Tyl J.), Korda, Przybysz (55, Neumannn), Wilmański (79, Maciąg M.), Podbereżny (46, Pietrzyk M.)
Koral: Kuć - Buława, Bianga (64, Grzebel), Jóźwiak, Adamczyk, Piesik, Wolański, Bulwan, Wachnik (77, Dragański), Fabich, Wirkus (71, Frymark)
Widzów: ok. 85
Zdjęcia z meczu
W spotkaniu zabrakło kontuzjowanych Rufusa Skoczka oraz Czarka Wnuka. Olimpia od 85 minuty grała w dziesięciu po drugiej żółtej kartce dla Wojtka Zyski. Było to jego 3 i 4 'żółtko' w tym sezonie, co oznacza że 'Zychy' zabraknie w najbliższym meczu z Murkamem. Z tego samego powodu w Przodkowie nie zagra Arek Hadrysiak.
Ligowego debiutu w seniorach doczekał się Micheasz Maciąg, wchodząc na boisku na ostatnie 11 minut. W końcówce miał nawet okazję na gola.
Koszmar dla Olimpii rozpoczął się niedługo po rozpoczęciu spotkania. Około 40 sekundy meczu z lewego sektora boiska w pole karne dogrywał Daniel Fabich. W 'szesnastce' odnalazł się Michał Wirkus, który strzałem z pierwszej piłki, po ziemi w krótki róg dał gościom prowadzenie. 0:1. Solidny 'gong' nie obudził jednak sztumian, i zamiast wziąć się ostro do pracy popełniali coraz więcej błędów. W 23 minucie Koral wykorzystał nieporozumienie naszej defensywy. Żaden z dwójki obrońców nie wybił górnej piłki na około 35 metrze. Ta po koźle trafiła do Michała Wirkusa, który delikatnie przerzucił futbolówkę nad wysuniętym Dębowskim. 0:2.
W międzyczasie Koral miał kilka innych ciekawych sytuacji. W 18 minucie po uderzeniu jednego z piłkarzy gości przed utratą bramki ratował nas obrońca. Chwilę później po rzucie rożnym, tuż nad poprzeczką główkował Daniel Fabich. W 27 minucie po miękkiej wrzutce Patryka Buławy na strzał zdecydował się Dawid Wachnik. Mając dużo czasu i miejsca zawodnik gości uderzył jednak jakby od niechcenia, jednak mimo to wywalczył rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry piłka wypadła z rąk Bartka Dębowskiego i powędrowała wzdłuż linii bramkowej, na szczęście żaden z przeciwników nie dostawił nogi.
W 29 minucie Olimpia miała jedną z dwóch doskonałych, ale niewykorzystanych okazji na bramkę. Po jednym z prostopadłych podań sam na sam z bramkarzem stanął Wojtek Wilmański. Doświadczonemu napastnikowi sztumian zabrakło jednak zimnej krwi, i z 14 metrów posłał futbolówkę tylko obok bramki.
Zmarnowana szansa na kontaktowego gola zemściła się w 33 minucie, przy niemałym udziale sędziów. W momencie prostopadłego podania z własnej połowy, na pozycji spalonej znalazł się Michał Wirkus. Arbitrzy ani drgnęli, a najskuteczniejszy piłkarz Korala miał przed sobą tylko Bartka Dębowskiego i po jego rękach umieścił piłkę w siatce. 0:3. Po sile naporu przyjezdnych, i trzech szybko straconych golach było wiadomo, że na tym się nie skończy.
W 52 minucie Dawid Wachnik bez większych problemów wbiegł w nasze pole karne, i zagrał wzdłuż 'szesnastki' do Patryka Piesika. Napastnik z Dębnicy po rykoszecie trafił do pustej bramki. 0:4. Minutę później w polu karnym gości ścięty został Mateusz Pietrzyk. 'Jedenastkę' na bramkę pewnie zamienił Wojtek Zyska. 1:4.
Zdobyty gol nie poderwał jednak Olimpii do zmniejszenia strat. Około 63 minuty piłkarze Korala dosyć swobodnie rozgrywali piłkę w okolicach naszego pola karnego. Kamil Bulwan dorzucił futbolówkę z prawej strony boiska. Przy linii końcowej opanował ją Daniel Fabich i momentalnie wstrzelił w środek pola karnego. Wbiegający w 'szesnastkę' Wirkus bez problemu z około 11 metrów trafił do bramki. 1:5. Wynik na 1:6 w 69 minucie ustalił Grzegorz Grzebel. Michał Wirkus przed polem karnym wystawił piłkę nadbiegającemu Grzebelowi, który przymierzył po długim rogu.
Już w samej końcówce spotkania przed szansą na gola stanął Micheasz Maciąg. Patryk Kotowski wykonywał rzut wolny z linii pola karnego. Bramkarz gości wypluł piłkę przed siebie, a czujny Micheasz z bliska strzelił tylko w bramkarza.
Warto dodać, że po raz ostatni sztumianie dali sobie wbić sześć goli na własnym boisku Orkanowi Rumia w maju 2009 roku. Wtedy Olimpia uległa 2:6. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce na jesieni 2002 roku, gdzie ulegliśmy Flotylli Gdańsk 0:6.
(Zyska 54-k. - Wirkus 1, 23, 33, 63, Piesik 53, Grzebel 69)
Olimpia: Dębowski - Pluta D., Hadrysiak A. Ż, Zyska CZ /85 min/, Pliszka W., Kotowski P. Ż, Pluta M. (75, Tyl J.), Korda, Przybysz (55, Neumannn), Wilmański (79, Maciąg M.), Podbereżny (46, Pietrzyk M.)
Koral: Kuć - Buława, Bianga (64, Grzebel), Jóźwiak, Adamczyk, Piesik, Wolański, Bulwan, Wachnik (77, Dragański), Fabich, Wirkus (71, Frymark)
Widzów: ok. 85
Zdjęcia z meczu
W spotkaniu zabrakło kontuzjowanych Rufusa Skoczka oraz Czarka Wnuka. Olimpia od 85 minuty grała w dziesięciu po drugiej żółtej kartce dla Wojtka Zyski. Było to jego 3 i 4 'żółtko' w tym sezonie, co oznacza że 'Zychy' zabraknie w najbliższym meczu z Murkamem. Z tego samego powodu w Przodkowie nie zagra Arek Hadrysiak.
Ligowego debiutu w seniorach doczekał się Micheasz Maciąg, wchodząc na boisku na ostatnie 11 minut. W końcówce miał nawet okazję na gola.
Koszmar dla Olimpii rozpoczął się niedługo po rozpoczęciu spotkania. Około 40 sekundy meczu z lewego sektora boiska w pole karne dogrywał Daniel Fabich. W 'szesnastce' odnalazł się Michał Wirkus, który strzałem z pierwszej piłki, po ziemi w krótki róg dał gościom prowadzenie. 0:1. Solidny 'gong' nie obudził jednak sztumian, i zamiast wziąć się ostro do pracy popełniali coraz więcej błędów. W 23 minucie Koral wykorzystał nieporozumienie naszej defensywy. Żaden z dwójki obrońców nie wybił górnej piłki na około 35 metrze. Ta po koźle trafiła do Michała Wirkusa, który delikatnie przerzucił futbolówkę nad wysuniętym Dębowskim. 0:2.
W międzyczasie Koral miał kilka innych ciekawych sytuacji. W 18 minucie po uderzeniu jednego z piłkarzy gości przed utratą bramki ratował nas obrońca. Chwilę później po rzucie rożnym, tuż nad poprzeczką główkował Daniel Fabich. W 27 minucie po miękkiej wrzutce Patryka Buławy na strzał zdecydował się Dawid Wachnik. Mając dużo czasu i miejsca zawodnik gości uderzył jednak jakby od niechcenia, jednak mimo to wywalczył rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry piłka wypadła z rąk Bartka Dębowskiego i powędrowała wzdłuż linii bramkowej, na szczęście żaden z przeciwników nie dostawił nogi.
W 29 minucie Olimpia miała jedną z dwóch doskonałych, ale niewykorzystanych okazji na bramkę. Po jednym z prostopadłych podań sam na sam z bramkarzem stanął Wojtek Wilmański. Doświadczonemu napastnikowi sztumian zabrakło jednak zimnej krwi, i z 14 metrów posłał futbolówkę tylko obok bramki.
Zmarnowana szansa na kontaktowego gola zemściła się w 33 minucie, przy niemałym udziale sędziów. W momencie prostopadłego podania z własnej połowy, na pozycji spalonej znalazł się Michał Wirkus. Arbitrzy ani drgnęli, a najskuteczniejszy piłkarz Korala miał przed sobą tylko Bartka Dębowskiego i po jego rękach umieścił piłkę w siatce. 0:3. Po sile naporu przyjezdnych, i trzech szybko straconych golach było wiadomo, że na tym się nie skończy.
W 52 minucie Dawid Wachnik bez większych problemów wbiegł w nasze pole karne, i zagrał wzdłuż 'szesnastki' do Patryka Piesika. Napastnik z Dębnicy po rykoszecie trafił do pustej bramki. 0:4. Minutę później w polu karnym gości ścięty został Mateusz Pietrzyk. 'Jedenastkę' na bramkę pewnie zamienił Wojtek Zyska. 1:4.
Zdobyty gol nie poderwał jednak Olimpii do zmniejszenia strat. Około 63 minuty piłkarze Korala dosyć swobodnie rozgrywali piłkę w okolicach naszego pola karnego. Kamil Bulwan dorzucił futbolówkę z prawej strony boiska. Przy linii końcowej opanował ją Daniel Fabich i momentalnie wstrzelił w środek pola karnego. Wbiegający w 'szesnastkę' Wirkus bez problemu z około 11 metrów trafił do bramki. 1:5. Wynik na 1:6 w 69 minucie ustalił Grzegorz Grzebel. Michał Wirkus przed polem karnym wystawił piłkę nadbiegającemu Grzebelowi, który przymierzył po długim rogu.
Już w samej końcówce spotkania przed szansą na gola stanął Micheasz Maciąg. Patryk Kotowski wykonywał rzut wolny z linii pola karnego. Bramkarz gości wypluł piłkę przed siebie, a czujny Micheasz z bliska strzelił tylko w bramkarza.
Warto dodać, że po raz ostatni sztumianie dali sobie wbić sześć goli na własnym boisku Orkanowi Rumia w maju 2009 roku. Wtedy Olimpia uległa 2:6. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce na jesieni 2002 roku, gdzie ulegliśmy Flotylli Gdańsk 0:6.