Bez ludzi, bez punktów
Olimpia uległa wczoraj w Redzie, miejscowym Orlętom, aż 3-0 (1-0). Niestety biało-niebiescy' spadli na trzynastą pozycję (14 oczek). Nad czternastą Pogonią Lębork mamy jeszcze jednak w miarę bezpieczną przewagę.
Olimpia w myśl taktyki Arka Hadrysiaka, wyczekiwała rywala na własnej połowie. Licząc na błąd rywala i szybką kontrę. Miejscowi, więc dłużej utrzymywali się przy piłce, spokojnie rozgrywając ją przed środkowym kołem.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 10 min. Na nasze szczęście do bezpańskiej piłki nikt nie doskoczył i nie zamknął skutecznie akcji, na siódmym metrze. Sztumianie odpowiedzieli dwoma niecelnymi uderzeniami z dystansu środkowych pomocników - Sławka Kordy i Wojtka Zyski.
W 23 min. ponownie zrobiło się gorąco w naszym polu karnym. Bartek Dębowski zdołał jednak końcówkami palców odbić trudny strzał po rykoszecie. W 30 min. ładnie z dystansu przymierzył Krzysztof Ziemak, lecz minimalnie nad poprzeczką. Pięć minut później Łukasz Król nie trafił do pustej siatki. Jak się okazało gol i tak nie zostałby uznany ze względu na pozycję spaloną. W 37 min. to Sztumianie zaatakowali, a gospodarze tym razem zagrali z kontry. Niestety skutecznie. Radosław Stępień poradził sobie z obrońcą, po czym znalazł się 'oko w oko' z naszym golkiperem i ze stoickim spokojem otworzył wynik zawodów. Po upływie kilkudziesięciu sekund ten sam piłkarz mógł podwyższyć, ale przegrał pojedynek z Dębowskim.
Drugą odsłonę Orlęta także zaczęły od szybkiej kontry, po której ponownie umiejętnościami musiał popisać się Dębowski. Uderzał Król.
W 55 min. kontuzji doznał Grzegorz Krupa. ' Grzyba' zastąpił jedyny z rezerwowych - Wojciech Wilmański. W 63 min. ładnie z woleja strzelił Sławek Korda i zabrakło centymetrów. Po chwili 'Savo' dobrym podaniem uruchomił Wilmańskiego, ale ostatecznie futbolówka znalazła się w rękach bramkarza Elżanowskiego.
W 79 min. Reda podwyższyła na 2:0. Cirkowski minął przed polem karnym Dębowskiego i posłał piłkę w kierunku pustej bramki. Próbowali interweniować jeszcze nasi obrońcy, lecz futbolówka odbiła się od słupka i ponownie wróciła do napastnika naszych rywali, który skutecznie dobił swój pierwszy strzał. Dwie minuty przed końcem zanotowaliśmy zupełnie niepotrzebny faul w polu bramkowym i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Skutecznym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Krzysztof Ziemak.
Dzisiejsza relacja była moją ostatnią. Obowiązki szkolne i zawodowe uniemożliwiają mi czynny udział w stawianiu się na meczach i prowadzeniu witryny.
Chłopakom życzę utrzymania i dalej takiej cierpliwości, bo ta przy tym całym bałaganie jest naprawdę duża...
Podziękowania także dla Kuby za możliwość współpracy. Mało kto wie, że 'Wąski' spędza noce w pociągu, aby co tydzień z Opola dojechać na mecz Olimpii. Słowa uznania.
Olimpia w myśl taktyki Arka Hadrysiaka, wyczekiwała rywala na własnej połowie. Licząc na błąd rywala i szybką kontrę. Miejscowi, więc dłużej utrzymywali się przy piłce, spokojnie rozgrywając ją przed środkowym kołem.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 10 min. Na nasze szczęście do bezpańskiej piłki nikt nie doskoczył i nie zamknął skutecznie akcji, na siódmym metrze. Sztumianie odpowiedzieli dwoma niecelnymi uderzeniami z dystansu środkowych pomocników - Sławka Kordy i Wojtka Zyski.
W 23 min. ponownie zrobiło się gorąco w naszym polu karnym. Bartek Dębowski zdołał jednak końcówkami palców odbić trudny strzał po rykoszecie. W 30 min. ładnie z dystansu przymierzył Krzysztof Ziemak, lecz minimalnie nad poprzeczką. Pięć minut później Łukasz Król nie trafił do pustej siatki. Jak się okazało gol i tak nie zostałby uznany ze względu na pozycję spaloną. W 37 min. to Sztumianie zaatakowali, a gospodarze tym razem zagrali z kontry. Niestety skutecznie. Radosław Stępień poradził sobie z obrońcą, po czym znalazł się 'oko w oko' z naszym golkiperem i ze stoickim spokojem otworzył wynik zawodów. Po upływie kilkudziesięciu sekund ten sam piłkarz mógł podwyższyć, ale przegrał pojedynek z Dębowskim.
Drugą odsłonę Orlęta także zaczęły od szybkiej kontry, po której ponownie umiejętnościami musiał popisać się Dębowski. Uderzał Król.
W 55 min. kontuzji doznał Grzegorz Krupa. ' Grzyba' zastąpił jedyny z rezerwowych - Wojciech Wilmański. W 63 min. ładnie z woleja strzelił Sławek Korda i zabrakło centymetrów. Po chwili 'Savo' dobrym podaniem uruchomił Wilmańskiego, ale ostatecznie futbolówka znalazła się w rękach bramkarza Elżanowskiego.
W 79 min. Reda podwyższyła na 2:0. Cirkowski minął przed polem karnym Dębowskiego i posłał piłkę w kierunku pustej bramki. Próbowali interweniować jeszcze nasi obrońcy, lecz futbolówka odbiła się od słupka i ponownie wróciła do napastnika naszych rywali, który skutecznie dobił swój pierwszy strzał. Dwie minuty przed końcem zanotowaliśmy zupełnie niepotrzebny faul w polu bramkowym i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Skutecznym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Krzysztof Ziemak.
Dzisiejsza relacja była moją ostatnią. Obowiązki szkolne i zawodowe uniemożliwiają mi czynny udział w stawianiu się na meczach i prowadzeniu witryny.
Chłopakom życzę utrzymania i dalej takiej cierpliwości, bo ta przy tym całym bałaganie jest naprawdę duża...
Podziękowania także dla Kuby za możliwość współpracy. Mało kto wie, że 'Wąski' spędza noce w pociągu, aby co tydzień z Opola dojechać na mecz Olimpii. Słowa uznania.