Czarny scenariusz zrealizowany
Dodane przez dede dnia 28.05.2012 10:01
Niestety dwunastoletnia przygoda biało-niebieskich z czwartą ligą (rok z z trzecią) dobiegła końca. Po rozegraniu trzystu sześćdziesięciu czterech meczów na tym szczeblu rozgrywkowym, spadliśmy do okręgówki...
Na ostatnie spotkanie w sezonie 2011/12 przyszło nam jechać do Gdańska, do świeżo upieczonego beniaminka III ligi - Polonii. Wicelider tabeli grał więc o pietruszkę. Olimpia o życie.
Polonia: Cimanowski - Zgliński, Skowroński, Skarżyński, Andrychowski, Pikulski (Borkowski 56), Rink (Jaśniewski 56), Rychłowski, Piątkowski, Drożdżak (Gornowicz 87), Sobczak (Hołówka 76)
Olimpia: Dębowski - D. Pluta, G. Pliszka, Neumann, Hadrysiak - W. Pliszka, Korda, Kotowski, M. Pietrzyk - M. Pluta M. (Pudlik 85), Wilmański
Bramki: Andrychowski 2', Piątkowski 79'-K - Pietrzyk 41'
Żółte kartki: Andrychowski, Piątkowski - Dębowski, W. Pliszka, Hadrysiak, Korda, Kotowski, Pietrzyk, M. Pluta
Treść rozszerzona
Niestety dwunastoletnia przygoda biało-niebieskich z czwartą ligą (rok z z trzecią) dobiegła końca. Po rozegraniu trzystu sześćdziesięciu czterech meczów na tym szczeblu rozgrywkowym, spadliśmy do okręgówki...
Na ostatnie spotkanie w sezonie 2011/12 przyszło nam jechać do Gdańska, do świeżo upieczonego beniaminka III ligi - Polonii. Wicelider tabeli grał więc o pietruszkę. Olimpia o życie.
Polonia: Cimanowski - Zgliński, Skowroński, Skarżyński, Andrychowski, Pikulski (Borkowski 56), Rink (Jaśniewski 56), Rychłowski, Piątkowski, Drożdżak (Gornowicz 87), Sobczak (Hołówka 76)
Olimpia: Dębowski - D. Pluta, G. Pliszka, Neumann, Hadrysiak - W. Pliszka, Korda, Kotowski, M. Pietrzyk - M. Pluta M. (Pudlik 85), Wilmański
Bramki: Andrychowski 2', Piątkowski 79'-K - Pietrzyk 41'
Żółte kartki: Andrychowski, Piątkowski - Dębowski, W. Pliszka, Hadrysiak, Korda, Kotowski, Pietrzyk, M. Pluta
Sztumianie wyszli na boisko słabo skoncentrowani, gdyż gospodarze w swojej pierwszej akcji objęli prowadzenie. Łukasz Andrychowski minął Bartka Dębowskiego i umieścił piłkę w siatce. Pierwszy kwadrans to bezdyskusyjna przewaga Polonii, która cały czas utrzymywała się przy piłce, wymieniając dużą ilość szybkich podań i przerzucając ciężar gry z jednej na drugą stronę. Przyjezdni ocknęli się w 19 min. Wtedy to, tuż obok słupka główkował Grzegorz Pliszka. Była to naprawdę dobra okazja, lecz 'Siwy' uderzył nieczysto. Dwie minuty później Arek Hadrysiak tradycyjnie wyrzucił aut daleko w pole karne. Dawid Pluta nie potrafił jednak skutecznie zakończyć akcji na drugim metrze.
W 36 min. z dystansu przymierzył Mateusz Pietrzyk, lecz golkiper zdołał skutecznie interweniować. 37 min. to niecelna próba Sławka Kordy.
W końcu w 41 min. doprowadziliśmy do wyrównania. Fantastycznie zachował się Pietrzyk, który poradził sobie z czterema rywalami i technicznym strzałem pod poprzeczkę, zdobył swojego pierwszego gola w lidze. 'Grucha' takich trafień powinien mieć zdecydowanie więcej.
Druga odsłona rozpoczęła się rzutem wolnym naszego kapitana, który kopnął 'do koszyka' Radosławowi Cimanowskiemu. W 51 min. Wojciech Wilmański wyprzedził obrońcę i zdołał oddać jeszcze strzał z trudnej pozycji. Bramkarz obronił nogami. Chwilę po tym, dogodną sytuację mieli zawodnicy z Gdańska. Szymon Rychłowski (osamotniony w polu karnym), kropnął nad poprzeczką. W 66 min. Dębowski dobrze zachował się po uderzeniu z bliska Daniela Jaśniewskiego.
W 71 min. powinno być 1:2. W skutek bardzo dobrego podania Grześka Pliszki, 'Koko' znalazł się w sytuacji 'sam na sam' z bramkarzem. Nasz napastnik mógł zrobić z piłką wszystko, a niestety trafił wprost w wychodzącego Cimanowskiego. Miejscowi odpowiedzieli celną, ale lekką próbą Rychłowskiego.
W 78 min. najsłabszy na boisku arbiter główny podyktował bardzo dyskusyjną 'jedanstkę' dla gdańszczan. Rzut karny pewnie wykorzystał Adam Piątkowski.
Olimpijczycy nie zrażali się fatalnymi decyzjami rozjemcy zawodów (a tych było mnóstwo) i za wszelką cenę dążyli do wyrównania. W 85 min. futbolówkę z linii bramkowej wybili obrońcy, a w ostatniej minucie piękny strzał Wilmańskiego wylądował na słupku. Po chwili rozległ się ostatni gwizdek sędziego, po którym wiedzieliśmy, że żegnamy się z IV ligą.
Porażka nie jest wynikiem sprawiedliwym. Przy stworzonych okazjach powinien być co najmniej remis. Szkoda, że tak ważny mecz, który decyduje o najbliższej przyszłości klubu, prowadzi pan, który kompletnie nie potrafi zapanować na boisku, a swoimi decyzjami doprowadza piłkarzy do szału (7 zółtych kartek, w tym dwie może zasłużone).
Nie można powiedzieć, że ten spadek jest niezasłużony. Na każdy mecz jeździliśmy w dwunastu, czy trzynastu piłkarzy. Przy dobrych wiatrach na odprawę stawiało się piętnastu zawodników. Zainteresowanie ludzi z góry było znikome. Praktycznie wszystko spadało na barki Arka Hadrysiaka, który starał się jak mógł, ale w pojedynkę, a przede wszystkim bez pieniędzy było trudno cokolwiek zrobić. Bałagan organizacyjny który jest w Sztumie zasługuje właśnie, co najwyżej na okręgówkę.
Pytanie tylko, czy ktoś się obudzi? Czy ten spadek, to zimny prysznic i po roku wrócimy do IV ligi ? Czy staniemy się ligowym średniakiem i co sezon będziemy kopać się po czołach, rozgrywając derby z Ryjewem?