Zamiast 5:1, mamy 2:2
Dodane przez dede dnia 29.08.2012 10:43
W rozwinięciu newsa prezentujemy relację ze spotkania Olimpia - Radunia Stężyca (przyp. 2:2).
Treść rozszerzona
W rozwinięciu newsa prezentujemy relację ze spotkania Olimpia - Radunia Stężyca (przyp. 2:2).
Po meczu z Ryjewem, w składzie Olimpii nastąpiła jedna zmiana. W miejsce Głowackiego zagrał Sawiński (na prawej pomocy), a Wojtek Pliszka został przesunięty do ataku.
Od pierwszych minut inicjatywę przejęli gospodarze. W 4 min. po dośrodkowaniu Hadrysiaka, nieudanie główkował Pliszka. Dwie minuty później, z pół woleja próbował Wojciech Wilmański, ale na posterunku był golkiper - Ochal Jarosław.
W 13 minucie biało-niebiescy otworzyli, mogło się wtedy wydawać worek z wieloma bramkami. Mateusz Pietrzyk zagrał prostopadle 'w uliczkę' do Wilmańskiego, który zaliczył drugie trafienie w lidze. Chwilę później z dystansu uderzył Wojciech Pliszka, lecz bramkarz zdołał obronić.
Po pół godzinie gry mieliśmy 2-0, Marcin Sawiński wyłożył futbolówkę 'Egonowi', któremu nie pozostało nic innego jak strzelić do pustej siatki.
Następnie oglądaliśmy dwa strzały z dystansu (minimalnie niecelne), które były wśród widzów nagradzane gromkimi brawami. Najpierw próbował Sawiński (34 min.), a później Łaskarzewski - 36 min. W 37 min. Wilmański uderzył głową, lecz zbyt lekko i w środek świątyni Ochala.
Czterdziestą drugą minutę warto odnotować, gdyż był to pierwszy strzał przyjezdnych - lekki i prosto w ręce 'Walusia'
Sztumianie stwarzali sobie bardzo dużo okazji, cały czas utrzymywali się przy piłce, mieli wszystko pod kontrolą. Na trybunach nie było chyba nikogo kto nie pomyślał 'po przerwie dołożą jeszcze z dwie, trzy i po zawodach'...
Drugie 45 min. było już gorsze w wykonaniu gospodarzy, a w wykonaniu gości tak samo słabe, jak pierwsze.
Pierwszy groźny strzał oddał w 67 min. Wojtek Pliszka. Silne uderzenie wypąstkował golkiper. Minutę później Radunia złapała kontakt. Marcin Szmytke posłał piłkę z linii bocznej w pole karne, bez dwóch zdań było to dośrodkowanie. Futbolówka jednak w dziwny sposób przeszła nad Marcinem Frąckowiakiem, odbiła się od słupka i według oceny arbitra bocznego przekroczyła linię bramkową.
W 81 min. powinno być 3-1 i było, ale sędziowie niesłusznie wskazali pozycję spaloną. W roli głównej wystąpiła wtedy sztumska młodzież. Głowacki zagrał na prawą stronę do Pluty, który uderzył w długi róg, a całą akcję wślizgiem zamknął Pietrzyk trafiając do siatki.
60 sekund później 'Koko' z 5 metrów fatalnie przestrzelił, a w 85 min. także fatalnie przegrał pojedynek 'sam na sam' z bramkarzem.
Widzimy ze w przeciągu 5 minut Olimpia powinna dołożyć trzy trafienia. Niewykorzystane okazje musiały się zemścić. W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z prawej flanki, Jakub Ferdynus ustalił wynik zawodów.
W najbliższą sobotę pojedynek w Starym Mieście z miejscowym Powiślem. Trzeciego remisu nie chcemy.