Niedziela służy Olimpii, szalone 5 minut
Dodane przez kubusiek dnia 18.09.2012 12:51
9 października 2010 r., to ostatnia data kiedy Olimpia przegrywała mecz ligowy, a mimo wszystko potrafiła się podnieść i zwyciężyć (derby z Dzierzgoniem, Korda 89 i Zyska 95). Wczoraj na boisku w Subkowach było podobnie. Od 65 min. gospodarze prowadzili 1-0, po golu Tomasza Skalskiego, ale odpowiedź biało-niebieskich była fenomenalna - trzy bramki w niecałe sześć minut (Kotowski 75, 81, Pliszka 79).

Pierwsza połowa była bardzo nudnym i słabym widowiskiem. Obie drużyny oddały po jednym, celnym strzale. Nic więc nie zapowiadało ciekawej drugiej odsłony... po której śmiało możemy stwierdzić, że w meczu mieliśmy wszystko, co kibic zawsze chce oglądać - walkę, bramki, emocje, słupki i poprzeczki.

Niedzielna wygrana w jakimś stopniu przejdzie do historii, gdyż sztumianie wygrali na wyjeździe po raz pierwszy od ponad roku. Fatalna passa trwała przez kolejnych 13 wyjazdowych spotkań. Ostatnim razem z 3 punktów na boisku rywala cieszyliśmy się 10 września 2011 roku, kiedy to w Malborku pokonaliśmy Pomezanię. Warto odnotować także zdobycie 3 ligowych, wyjazdowych goli, co po raz ostatni zdarzyło się nam 6 listopada 2010 roku w Skarszewach.

Orzeł: Pelcer - Ł. Skalski Ż, Pustkowski, M. Skalski (Ciosek 85), Szulik, K. Kwaśniak (Jancen 79), Kołodziej, Wilczewski Ż, Kiwatrowski, Szoska Ż, T. Skalski Ż

Olimpia: Tyl - Wasilewski, Hadrysiak, Korda Ż (Marszałkowski 90), D. Pluta - Pliszka (Głowacki 87), Jasiński (Łaskarzewski 73 Ż), Kotowski, Pietrzyk (Sawiński 66) - Wilmański, M. Pluta

Widzów: 130

Zdjęcia z meczu - w końcu działają ;)

Relacja w rozwinięciu
Treść rozszerzona
Pierwsze minuty spotkania, to dwa uderzenia miejscowych z rzutu wolnego. Najpierw Piotr Pustkowski trafił w mur, a następnie w ręce bramkarza. W 18 min. było blisko gola samobójczego. Wojciech Wilmański dośrodkował z rzutu wolnego, obrońca gości 'przedłużył' piłkę głowią i ta przeszła tuż nad bramką.
Chwilę później Daniel Jasiński obsłużył Wilmańskiego dobrym podaniem, lecz nasz napastnik trafił tylko w boczną siatkę. W 23 min. Jacek Kołodziej z dystansu obił poprzeczkę. Olimpia odpowiedziała pierwszym celnym strzałem w meczu. Z dalszej odległości spróbował Wojciech Pliszka i futbolówka wylądowała w rękach Dawida Pelcera - 34 min. W końcówce pierwszej odsłony oglądaliśmy jeszcze dwie niecelne próby - Patryka Kotowskiego i Łukasza Skalskiego.

W 52 min. mieliśmy 1:1 w poprzeczkach. Z rzutu rożnego dośrodkował Wilmański, a głową uderzył Pliszka. Minutę później, także po dorzucie z kornera, nad bramką główkował Jasiński.
W 54 min. Maciej Pluta z najbliższej odległości obił tylko słupek świątyni Pelcera (podawał Mateusz Pietrzyk).
Widzimy,że od początku drugich czterdziestu pięciu minut, kreowała się przewaga przyjezdnych, a tymczasem gola zdobył Orzeł.
Wszystko zaczęło się od dośrodkowania, po którym piłki nie sięgnął Mateusz Tyl, w dalszej fazie akcji z wybiciem zawahał się Arek Hadrysiak i po ogromnym zamieszaniu, Tomasz Skalski otworzył wynik zawodów.
'Kiełbasa' zrehabilitował się chwilę później, gdy w ostatniej sekundzie wślizgiem, w polu karnym zablokował uderzenie rywala.
W 75 min. Sławek Korda zagrał do Wojtka Pliszki, ten od razu odegrał Wilmańskiemu. 'Koko' będąc z piłką w polu bramkowym, trafił rywala w rękę i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem 'jedenastki' okazał się Patryk Kotowski. 1:1.

Miejscowi jeszcze dobrze się nie otrząsnęli, a przegrywali już 1:2.
Kotowski z Plutą, wymienili między sobą podania z tzw. 'pierwszej', co dało temu drugiemu dużo wolnego miejsca na dośrodkowanie. Na futbolówkę, niemalże na kolanach czekał już Wojtek Pliszka, który 'efektownym' szczupakiem trafił do pustej siatki ;). Akcja mogła się podobać.
Olimpijczycy poszli za ciosem i strzelili trzecią bramkę, tym razem po kontrataku. Pustkowski dorzucał z rzutu wolnego, a piłka, po wybiciu trafiła na prawą flankę do Maćka Pluty. Ten uruchomił długim podaniem Wilmańskiego, który zagrał do środka Patrykowi Kotowskiemu. 'Pajor' przyjął na klatkę, zgubił rywali i ze stoickim spokojem minął golkipera, ustalając wynik spotkania.

W końcówce okazje miał jeszcze Wilmański, lecz przegrał pojedynek z Dawidem Pelcerem. W tej akcji można było podawać do lepiej ustawionego Mateusza Głowackiego, ale 'Koko' chyba bardzo chciał zaliczyć piąte trafienie w lidze ;) Najważniejsza jest jednak wygrana, jak to mówią chłopaki - nieważne kto strzela.

W najbliższej kolejce jeden z dalszych wyjazdów w lidze - do Łubiany. Miejscowy Ceramik, to czerwona latarnia rozgrywek (1 pkt). Innej możliwości niż pewne trzy 'oczka' nie ma.