Lechia gromi
Dodane przez kubusiek dnia 18.10.2009 13:10
Lechia II - Olimpia 9:0
(Kowalczyk 15, 44, 52, Rybski 20, 46, 64, 89, Pietrowski 42, 78)
Lechia II: M. Bąk - T. Kila (70, Bobrowski), Gładczuk, Kożans, Loda - Hirsz, Kołodko (60, Kowalkowski), Pietrowski, Kalkowski (46, Włodkowski) - Kowalczyk, Rybski.
Olimpia: Świderski (46, Tymoszuk) - Jasiński, Hadrysiak M., Korda, Pliszka G., Kępka (58, Kubacki), Wilmański, Honory, Olszewski, Pliszka W., Pluta.
Relacja w rozwinięciu
Treść rozszerzona
Wyruszając do Gdańska spodziewaliśmy się iż wyrwanie jakichkolwiek punktów liderowi, będzie niezwykle trudne. Nikt jednak nie spodziewał się, że Lechia dosłownie nas rozniesie.
Kadra Olimpii na to spotkanie było mocno uszczuplona. Zabrakło Daniela Neumanna, Grześka Krupy, Przemka Manuszewskiego i Arka Hadrysiaka. Na ławce zaledwie trzech rezerwowych, w tym bramkarz Tymoszuk. W czasie przerwy okazało się, iż wynikły problemy z badaniami lekarskimi Marcina Matyszczaka i wypadł on z gry. W pole trener Szczuchniak mógł więc wprowadzić tylko jednego zmiennika.
Lechia natomiast wystawiła chyba najsilniejszy skład jaki mogła. W zespole znalazło sie czterech zawodników, którzy w piątek znaleźli sie w 18 meczowej na Ruch Chorzów. Oprócz tego kilku piłkarzy z kadry pierwszego składu. To sprawiło, że na boisku panowała tylko Lechia. Jednak mieliśmy w tym swój niemały wkład. Spotkanie początkowo miało sie odbyć w sobotnie przedpołudnie. Gdańszczanie wyszli z prośbą, aby przełożyć mecz na niedzielę. Od nas wyszła zgoda, co otworzyło furtkę graczom Lechii przebywającym w Chorzowie do zagrania przeciwko nam. Praktycznie trzech graczy swoimi bramkami rozstrzygnęło o losach meczu. Teraz można się już tylko zastanawiać, czy w sobotę gra nie byłaby tak jednostronna, a wynik miażdzący.
Pierwsza bramka padła już w 15 minucie. Będący w polu karnym Kowalczyk otrzymał prostopadłe podanie. Mając na swoich plecach obrońcę zdołał zmieścić futbolówkę między krótkim słupkiem a interweniującym Świderskim. Pięć minut potem było już 2:0. Po rzucie wolnym Kowalczyka, piłkę do bramki skierował Rybski. Żaden z naszych zawodników nawet nie drgnął, gdyż piłkarze Lechii znajdowali się na pozycji spalonej. Sędzia się jej nie dopatrzył i uznał gola.
W 42 minucie padła trzecia bramka. Po dobrym podaniu Rybskiego, spokojnym strzałem z 13 metrów popisał się Pietrowski. Tadek był bez szans. Minutę przed końcem połowy Kowalczyk zdobył swoją drugą bramkę. Po podaniu z własnej połowy do lecącej futbolówki wystartowali Świderski z Kowalczykiem. Napastnik Lechii sprytnie uprzedził sztumskiego bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.
Oprócz tego Lechiści zmarnowali kilka dobrych okazji. Rybski i Hirsz mając przed sobą tylko Tadka Świderskiego gubili futbolówkę, albo dali ją sobie wydrzeć powracającemu obrońcy. Po silnym strzale Pietrowskiego z 16 metrów, Świderski z problemami wybijał piłkę na róg. Najlepsza sytuacja miała jednak miejsce w 37 minucie. Maciej Kowalczyk poradził sobie z czterema naszymi zawodnikami. Podał po ziemii wzdłuż linii bramkowej, ale nie było tam żadnego kolegi, który wykończył by tą akcję golem.
W drugiej połowie przewaga gospodarzy również nie podlegała dyskusji, ale Olimpii udało się stworzyć 2-3 dobre okazje do przynajmniej bramki honorowej. Najpierw jednak strzelała Lechia. Już w minutę po rozpoczęciu gry po podaniu z prawej strony boiska Rybski nie dał najmniejszych szans Tymoszukowi. W 52 minucie po dwójkowej akcji Rybski - Kowalczyk ten drugi w asyście obrońcy pokonał Tymoszuka.
W 59 minucie mogło być 7:0. W polu karnym faulowany był Maciej Kowalczyk, i sędzia podyktował jedenastkę. Do karnego podszedł sam poszkodowany i piłka po jego strzale trafiła w słupek. Niestety pięć minut później bramka jednak padła. W polu karnym Rybski zakręcił naszymi obrońcami, i umieścił futbolówkę przy krótkim słupku.
Wtedy też nastąpił okres w których mogliśmy pokusić się o gola. W 72 minucie Łukasz Olszewski znalazł się około 5 metrów od bramki. Ostry kąt, i strzał po długim słupku. Piłka o centymetry minęła bramkę. W 78 minucie po wrzutce Daniela Jasińskiego kąśliwym szczupakiem popisał się Sławek Korda. Niestety uderzenie było zbyt lekkie, by zaskoczyć Bąka. Kilka razy udało nam się też przedostać pod pole karne, jednak brakowało dokładnego ostatniego podania. Często także, piłki kierowane przez naszych graczy do partnerów były za słabe.
Po strzale Sławka Kordy, gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli. Pietrowski zdecydował się na strzał z około 24 metrów. Wydawało się, iż Tymoszuk nie będzie miał problemów z interwencją. Futbolówka jednak po jego rękach wpadła do bramki. Ostatniego gola Lechia zdobyła w 89 minucie. Rybski zwiódł w polu karnym naszego gracza, i precyzyjnym strzałem przy prawym słupku ustalił wynik. Szansę na honorówkę miał jeszcze Wojtek Pliszka po akcji z Maćkiem Plutą. 'Siwy' uderzył jednak wprost w bramkarza gdańszczan.
Źródło: własne, lechia.gda.pl