Liczy się to co w sieci
Dodane przez dede dnia 14.08.2011 22:24
Lepszego startu rozgrywek nie mogliśmy sobie wymarzyć. Dwa mecze, sześć punktów i pozycja w czołówce tabeli. Można mówić, że nie ma się czym szczycić, bo pokonaliśmy tylko beniaminków. Fakt, doświadczonej na czwartoligowych boiskach Olimpii nie wypadałoby tracić 'oczek' z nowicjuszami. Liga jest jednak bardzo wyrównana i pełna zdobycz punktowa będzie cieszyć w każdych spotkaniach. A zwycięstwa przecież zawsze podbudowują atmosferę w drużynie, na piłkarzach nie ma większej presji i do kolejnych zawodów można przygotowywać się z większym spokojem.
W rozwinięciu newsa relacja z meczu
Treść rozszerzona
Lepszego startu rozgrywek nie mogliśmy sobie wymarzyć. Dwa mecze, sześć punktów i pozycja w czołówce tabeli. Można mówić, że nie ma się czym szczycić, bo pokonaliśmy tylko beniaminków. Fakt, doświadczonej na czwartoligowych boiskach Olimpii nie wypadałoby tracić 'oczek' z nowicjuszami. Liga jest jednak bardzo wyrównana i pełna zdobycz punktowa będzie cieszyć w każdych spotkaniach. A zwycięstwa przecież zawsze podbudowują atmosferę w drużynie, na piłkarzach nie ma większej presji i do kolejnych zawodów można przygotowywać się z większym spokojem.
Kadra na spotkanie z Pogonią była bardzo okrojona. Na odprawę stawiło się dwunastu piłkarzy. W związku z tym na ławce rezerwowych zasiadł tylko Mariusz Bieliński.
Pierwszy strzał w meczu oddał Wojciech Zyska, lecz minął on światło bramki (3 minuta). Następnie pokazał się Mariusz Podbereżny, którego uderzenie z dystansu sprawiło nie lada problemów golkiperowi gości.
Lęborczanie odpowiedzieli uderzeniami Krzysztofa Witkowskiego i Mateusza Stankiewicza. Obie próby były jednak nieudane. W 40 min. mogła paść bramka do szatni, lecz Witkowski, mając przed sobą pustą bramkę, strzelił głową... obok słupka.
Pierwsza odsłona nie była porywającym widowiskiem. Wypracowanych, stuprocentowych okazji było jak na lekarstwo. Drużyny niczym nie zachwyciły. Częściej przy piłce utrzymywała się Pogoń, która także stworzyła sobie więcej stałych fragmentów gry. Nie przyniosły one jednak żadnego skutku.
Druga połowa, to już częstsze ataki przyjezdnych, którzy w dalszym ciągu wywalczali dużo rzutów rożnych i wolnych. W polu karnym Olimpii raz po raz się 'gotowało' Dobrze dysponowany był tego dnia Bartek Dębowski.
Dopiero w 65 min. oddaliśmy pierwsze uderzenie - Michał Barnaś z pół woleja i bramkarz był na posterunku. Chwilę później Adam Wolszlegier znalazł się sam przed Dębowskim i górą z tego pojedynku wyszedł ten drugi.
W 75 min. Wojciech Zyska, dobrym podaniem uruchomił Damiana Dudzińskiego. 'Żaba' popędził w kierunku bramki i strzałem w długi róg otworzył wynik zawodów. Po tym golu odetchnęliśmy z ulgą. Wiedzieliśmy, że teraz trzeba uspokoić grę i szanować tą skromną przewagę. Tymczasem nie minęły trzy minuty, a Dudziński ponownie wpisał się na listę strzelców. Nasz napastnik przymierzył technicznie sprzed 'szesnastki' w górny róg 'świątyni' Michała Skrzypczaka. W 80 min. bohater meczu miał okazję na hat-tricka, lecz jego mocne uderzenie golkiper wybił na korner.
Widzimy, że jeden doświadczony zawodnik może zrobić różnicę w meczu. 'Żaba' przez większość spotkania był niewidoczny, a wystarczyły mu trzy minuty, aby zapewnić zwycięstwo biało-niebieskim. Dopiero na kwadrans przed końcem zaczęliśmy prezentować się lepiej od rywala. W sumie nic dziwnego. Do tego czasu grająca lepiej Pogoń, po dwóch ciosach, podłamała się i opadła z sił.
Za niecały tydzień, w dobrych nastrojach udajemy się na pojedynek z Czarnymi Czarne (kolejny beniaminek). Wyjazd ten, to jedna z lepszych okazji na komplet punktów. Życzymy zwycięstwa.